Już samo pojawienie się zawodnika z Europy na podium zawodów drwali ekstremalnych wydawało się niemożliwe. Medale były przez lata zarezerwowane dla przedstawicieli Ameryki Północnej lub Australii. Aż do ostatniego weekendy. Wtedy siekierę wbili między nich Szymon Groenwald i sycowianin Michał Dubicki, zgarniając złoty i srebrny medal!
Wszystko zaczęło się w piątek, 9 czerwca. Piękny słoneczny dzień w Rotterdamie, portowa otoczka, pływające za plecami zawodników statki, transportowce i motorówki, a na scenie emocje do samego końca. Tak wyglądały tegoroczne MŚ juniorów Stihl Timbersports. Szymon Groenwald jechał do Holandii w roli faworyta do złota, ale mimo perfekcyjnej formy, którą pokazał choćby 20 maja w Sycowie, nie mógł być pewny medalu. – Poziom będzie bardzo wysoki. Mam jeszcze trzy tygodnie, żeby jeszcze poprawić pewne elementy i zgarnąć złoto – mówił w Sycowie 17-latek.
I słowa dotrzymał. W Rotterdamie nie miał sobie równych! W pierwszym biegu ustalił rekord świata w konkurencji underhand chop (zawodnik stoi na leżącej kłodzie drewna o średnicy 32 cm i stara się w jak najkrótszym czasie przerąbać ją uderzeniami siekiery) pobił rekord świata i z czasem 13.64 sekundy wygrał pierwszą konkurencję.
Euforia szybko jednak opadła, bo w drugiej konkurencji został zdyskwalifikowany i nie zdobył punktów. W kolejnych rundach nie było więc miejsca na pomyłkę. W kolejnych biegach nasz młokos działał jak dobrze naoliwiona maszyna i wygrał wszystkie kolejne konkurencje, nie pozostawiając rywalom wątpliwości, kto w tej kategorii wiekowej jest najlepszym drwalem ekstremalnym na świecie.
Lepszego prezentu na 18. urodziny Groenwald nie mógł sobie wyrąbać! – To coś niesamowitego. Ciężko pracowałem na ten sukces i cieszę się, że udało się wygrać – stwierdził szczęśliwy, pełnoletni Groenwald.
Polak przełamał dominację
Kilka tygodni wcześniej, w Sycowie w trakcie zawodów Polish Trophy, młodziutki Groenwald napędzał do jeszcze bardziej wytężonej pracy naszego najlepszego obecnie zawodnika Michała Dubickiego. Bardzo możliwe, że piątkowy sukces młodszego kolegi też podziałał na 42-latka mobilizująco, bo Dubicki w Rotterdamie zaliczył najlepszy start w życiu!
Ale po kolei…
Jeśli ktoś 10 czerwca oglądał zawody drwali ekstremalnych po raz pierwszy, na pewno nie będzie to ostatni. Rywalizacja w rotterdamskim porcie stała na kosmicznym poziomie, wióry leciały gęsto, a w ostatnim biegu fani zobaczyli nie tylko rekord świata, ale też trzeci najlepszy czas w historii.
42-latek jechał do Holandii w wybornej formie. Trzy tygodnie wcześniej w doskonałym stylu wygrał Polish Trophy w Sycowie, w najlepszym biegu uzyskując czas nieco ponad minutę. – Gdyby nie proste błędy, zszedłbym poniżej – przyznał wtedy Dubicki.
Wtedy nakręcał go świeżo upieczony mistrz świata juniorów Szymon Groenwald, a teraz do mocnego wysiłku zmuszał go Jack Jordan z Nowej Zelandii. Obaj panowie od początku zawodów Stihl Timbersports® World Trophy w Rotterdamie pokazali, kto będzie tego dnia rządził na scenie. Już w rundzie czasowej, to Dubicki i Jordan zajęli dwa pierwsze miejsca.
Prawdziwa zabawa zaczęła się jednak później, bo w kolejnych rundach liczył się nie czas, w jakim wykonało się cztery następujące po sobie konkurencje, a to, kto w danej parze był szybszy.
Polscy kibice z największym spokojem mogli oglądać ćwierćfinał, bo wiedzieli, że w najlepszej czwórce znajdzie się jeden z naszych reprezentantów. Obok siebie na scenie stanęli Dubicki i Jacek Groenwald. Faworytem był ten pierwszy i nie zawiódł, choć po pierwszej konkurencji (Stock saw – zawodnicy pracują takimi samymi pilarkami łańcuchowymi.
Po rozgrzaniu silników, pilarki zostają odłożone, a obydwie ręce zawodnika spoczywają na kłodzie drewna. Na dany sygnał, zawodnik odcina od kłody o średnicy 40 cm dwa równoległe krążki drewna) lepszy był Groenwald, ale później siła Dubickiego zaważyła i to on awansował dalej.
Nasz najlepszy drwal był już tylko o krok od osiągnięcia historycznego wyniku, bo nigdy wcześniej żaden zawodnik ze Starego Kontynentu nie stał na podium World Trophy. A że tym razem w szranki stanęło dwóch europejskich drwali, to tym razem można było być pewnym, że to się zmieni.
I znów górą był Dubicki, który nie dał Redmerowi Knolowi z Holandii żadnych szans. Na koniec kibice zobaczyli to, na co tak naprawdę czekali od samego początku, czyli bezpośredni pojedynek Dubickiego z Jordanem. I jeśli ktoś liczył na show, to się nie zawiódł. To był kosmiczny finał zawodów w Rotterdamie. Obaj panowie szli łeb w łeb, siekiera w siekierę, piła w piłę, ale ostatecznie lepszy o 1,7 sekundy był Nowozelandczyk, który ustanowił nowy rekord świata (53,65 s)! Dubicki skończył z czasem 55,38, co jest trzecim najlepszym wynikiem w historii i jednocześnie rekordem Polski.
Dubicki skończył zawody ze srebrnym medalem i przeszedł do historii, będąc pierwszym Europejczykiem, który stanął na podium zawodów Stihl Timbersports® World Trophy.
Końcowa klasyfikacja MŚ juniorów:
Szymon Groenwald (Polska) – 62 punkty
Curtis Bennet (Australia) – 54 punkty
Sam Bellamy (Nowa Zelandia) – 51 punktów
Końcowa klasyfikacja Stihl Timbersports® World Trophy
Jack Jordan (Nowa Zelandia) – 53,65 s
Michał Dubicki (Polska) – 55,38 s
Jason Lenz (USA) – 1,18 min.
red./
źródło: mojaolesnica.pl/; fot. Stihl TIMBERSPORTS®