Zmiana lokalizacji elektrowni jądrowej na Pomorzu mogłaby dla projektu oznaczać nawet dekadę poślizgu, dlatego rząd chce utrzymać dotychczasową. Swoje plany potwierdzają też Koreańczycy.
Gdy weźmie się pod uwagę złożoność i czas potrzebny na konieczne procedury, ewentualna zmiana lokalizacji pierwszej polskiej elektrowni atomowej może skutkować przekreśleniem całego projektu. Proces wydawania decyzji środowiskowej dla obecnej lokalizacji – w pomorskim Choczewie, w gminie Lubiatowo–Kopalino – zajął osiem lat. Jego powtórzenie dla nowej lokalizacji może potrwać dłużej, nawet dekadę.
Decyzja ostateczna
Postępowanie środowiskowe dla Choczewa zainicjowano w 2015 r. Jego powtórka w Żarnowcu, w gminie Krokowa, gdyby potrwała tyle samo, skończyłaby się w 2032 r. – a pamiętajmy, że zgodnie z założeniami polskiego programu atomowego elektrownia powinna dostarczać prąd dla polskiej gospodarki już w 2033 r., choć coraz częściej urealnia się ten termin – do 2035 r.
A to nie koniec. Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita”, w Choczewie budowa instalacji wraz z pracami przygotowawczymi miałaby zająć 12 lat. W Żarnowcu byłoby to nawet o pięć lat więcej. Zatem, o ile jest szansa, by uruchomić elektrownię w pierwszej lokalizacji w 2035 r., o tyle w przypadku Żarnowca nie ma mowy o prądzie z atomu przed 2040 r. Na dodatek Ministerstwo Klimatu i Środowiska w odpowiedzi na nasze pytania sugeruje, że poślizg mógłby wynieść nie pięć, ale dziesięć lat.
Dyskusja o lokalizacji – ożywiona przez pomorskich samorządowców – nie ma poparcia w rządzie. – Nie ma podstaw do zmiany lokalizacji elektrowni. Decyzja o ulokowaniu jej w gminie Choczewo jest ostateczna. Zmiana lokalizacji oznaczałaby rozpoczęcie od początku całego procesu, w tym badań, które trwały od 2017 r. – wskazuje resort klimatu i środowiska. Od propozycji, oficjalnie przedstawionej przez wojewodę pomorską Beatę Rutkiewicz – odcina się też KPRM.
Inicjatywa może wynikać, jak się dowiadujemy, z chęci innych gmin do partycypowania w projekcie, który może przynieść uczestniczącym samorządom olbrzymie wpływy podatkowe. W grę wchodzą miliony z podatków od nieruchomości, a także PIT i CIT. 50 proc. tych kwot trafi do gminy, gdzie powstanie elektrownia, reszta zostanie rozdzielona między gminy sąsiednie. Stąd – zwłaszcza w kontekście wyborów samorządowych – między pomorskimi gminami zaczęła się rywalizacja.
Szkodliwa rywalizacja
Niestety, zdaniem naszych rozmówców taki spór przekłada się na ryzyko opóźnienia w realizacji kluczowego dla dekarbonizacji polskiej energetyki projektu. Z konsekwencjami dla całej branży. – Przy kolejnym opóźnieniu nasze uzależnienie od importowanego gazu ziemnego potrzebnego energetyce może tylko wzrosnąć. Lubiatowo–Kopalino jest optymalną lokalizacją. Wartości przyrodnicze tego miejsca nie są unikatowe w porównaniu z innymi potencjalnymi lokalizacjami – mówi Adam Błażowski z organizacji ekologicznej FOTA4Climate.
Wskazuje on też, że Żarnowiec ma znacznie więcej wad niż Choczewo. – Żarnowiec jest oddalony od morza, co oznaczałoby potrzebę budowy chłodni hybrydowej (kominowej – red.). Elektrownia w Choczewie będzie ulokowana w pobliżu morza, co pozwoli chłodzić reaktor bez konieczności budowy chłodni – wskazuje ekspert organizacji.
To nie wszystko. W Żarnowcu należałoby też wybudować dziesięciokilometrowy rurociąg i przesiedlić część mieszkańców – co w Choczewie nie będzie konieczne. Po drugie na terenie po byłym placu budowy elektrowni w Żarnowcu swoje miejsce znalazły chronione gatunki ptaków i zwierząt.
Głośniej robi się też o drugiej lokalizacji elektrowni jądrowej w Pątnowie, gdzie partnerami PGE i ZE PAK jest koreański KHNP. Firma zadeklarowała chęć dalszej współpracy, a w marcu chce podpisać studium realizacji projektu.
Decyzja środowiskowa nadal nieprawomocna
Co do ew. zmiany lokalizacji, to na obecnym gruncie prawa jest to praktycznie niemożliwe, co wynika m.in. decyzji ministra rozwoju i technologii, który 8 stycznia wydał postanowienie stwierdzające niedopuszczalność odwołania decyzji o ustaleniu lokalizacji dla pierwszej w Polsce elektrowni jądrowej. - Potwierdza to, że decyzja lokalizacyjna, czyli jedna z najważniejszych zgód administracyjnych koniecznych do rozpoczęcia budowy elektrowni jądrowej, jest już ostateczna - informowały 8 stycznia Polskie Elektrownie Jądrowe, które realizują inwestycje po polskiej stronie.
Jak wtóruje temu stanowisku Ministerstwo Klimatu i Środowiska, dzięki decyzji o ustaleniu lokalizacji spółka Polskie Elektrownie Jądrowe otrzymała prawo do dysponowania terenem na potrzeby prac przygotowawczych oraz budowy obiektu, a także późniejszej eksploatacji elektrowni jądrowej. Te prace mają ruszyć w tym roku. Jak mówił „Rzeczpospolitej” Leszek Hołda, szef Bechteta na Polskę, które jest członkiem konsorcjum realizującego projekt razem z dostawcą technologii firmą Westinghouse. w tym roku firma ruszy z pogłębioną analizą geotechniczną terenu projektu. - Będą to pierwsze prace, które będzie można zaobserwować na terenie lokalizacji przyszłej elektrowni w Choczewie- zapowiedział Hołda. Zapytaliśmy Urząd Wojewody Pomorskiego o decyzję podjętą przez resort rozwoju na początku stycznia, jednak do czasu zamknięcia wydania gazety, nie otrzymaliśmy odpowiedzi na nasze pytania.
Nie oznacza to jednak, że nie ma już odwrotu od tej decyzji i tej lokalizacji. W grze jest jeszcze decyzja środowiskowa, która podobnie jak decyzja lokalizacja została przyznana w 2023 r. Jednak decyzja środowiskowa przyznana przez Generalną Dyrekcję Ochrony Środowiska (GDOŚ) nie jest jeszcze prawomocna i sześć podmiotów w tym dwie organizacje ekologiczne złożyły wnioski ponownie rozpatrzenie sprawy. GDOŚ mimo naszych pytań nie odniósł się do sprawy i nie odpowiedział na nasze pytania, kiedy może rozpatrzyć wnioski o ponownie rozpatrzenie decyzji. Jak informował nas pod koniec listopada ub. roku wiceprezes Polskich Elektrowni Jądrowych, Łukasz Młynarkiewicz, „złożone wnioski w żaden sposób nie podważają obowiązywania tej decyzji, ani nie wstrzymują prac przygotowawczych w lokalizacji”.
Sprawę ma uciąć jasna deklaracja premiera dotycząca audytu tej lokalizacji w Choczewie, które jeszcze formalnie się nie rozpoczęły.
red./
źródło: Rzeczpospolita/