
Ciekawostki historyczne: Ząbkowice Śląskie – miasto Frankensteina z „Krzywą Wieżą” oraz budynkiem poczty, który ma już blisko 140 lat…
By red. 10 miesięcy agoZąbkowice Śląskie to miasto słynące z krzywej wieży, ruin zamku, ale przede wszystkim z mrożącej krew w żyłach historii, która zainspirowała postać Frankensteina...
Historia miasta sięga aż średniowiecza. Najstarszy dokument, w którym wymienia się nazwę Frankenstein (niemiecka nazwa Ząbkowic Śląskich) datowany jest na 10 stycznia 1287. Ząbkowice Śląskie od początku miały duże znaczenie wśród okolicznych miast, a wzięło się ono z dogodnego dla handlu położenia tuż obok szlaku prowadzącego ze Śląska do Czech.Historia nie była dla miasta zbyt łaskawa. Korzystne położenie sprzyjało częstemu pojawianiu się w tym rejonie działań wojennych. Miasto wielokrotnie było niszczone i odbudowywane, a najbardziej dotkliwym konfliktem była dla Ząbkowic Śląskich wojna trzydziestoletnia, która toczyła się od 1618 do 1648 r. i zniszczyła zdecydowaną większość zabudowań miasta.

Rynek w Ząbkowicach Śląskich
Rozwój miasta zahamował po tym konflikcie aż do drugiej połowy XIX wieku. Powstały wtedy nieduże zakłady przemysłowe, a do miasta doprowadzono linię kolejową. Działania II wojny światowej nie dotknęły miasta, które do 1945 r. wiodło dość spokojne (jak na wojenne warunki) życie. Później była już tylko przymusowa deportacja Niemców i pojawienie się w mieście pierwszych Polaków. Po wojnie zmieniono nazwę miasta z Frankenstein na tę dzisiejszą.
Budynek poczty przy ul. 1 Maja
Pierwotnie siedziba Cesarskiego Urzędu Pocztowego mieściła się w kamienicy nr 29 w Rynku. Jednak prężnie rozwijające się miasto powiatowe potrzebowało nowego budynku, który obsłużyłby interesantów i coraz liczniejszą korespondencję. W 1885 roku podjęto decyzję o wybudowaniu nowego gmachu pocztowego u zbiegu Prinz Friedrich Wilchelmplatz i Banhofstrasse (dzisiejsze pl. Jana Pawła II i ul. 1 Maja). Budowa trwała krótko, już w 1886 oddano gmach do użytku. Został on wybudowany na planie litery L. Główne wejście znajduje się w narożu. nad wejściem znajdował się niegdyś zegar znanej firmy A. Eppner & Co. Bryła budynku jest niezwykle urozmaicona poprzez liczne detale architektoniczne. Neogotycki charakter został podkreślony m.in. przez wieżyczki oraz piaskowcową kamieniarkę. Wnętrze urzędu zatraciło swój pierwotny charakter.
Na podstawie: K. Pawłowski „Ząbkowice Śląskie… jak Feniks z popiołów. Od wielkiego pożaru do Wielkiej Wojny (1858-1914)” - źródło: zckit.pl/.
Krzywa wieża
Wcale nie trzeba jechać po Pizy, aby zobaczyć krzywą wieżę. Ta ząbkowicka jest może mniej znana, ale równie ciekawa jest jej historia. Nie jest ona pochylona w linii prostej, lecz po łuku; ma 34 m wysokości, a jej obecne odchylenie od pionu wynosi 2,14 m. Nietypowy kształt zawdzięcza rozbudowom. Na początku istniała tutaj baszta, którą na początku XV wieku przerobiono na dzwonnicę kościoła parafialnego pw. św. Anny. Niespełna 200 lat później wieża przechyliła się o 1,5 m w wyniku ruchów tektonicznych albo zbyt dużego obciążenia nadbudowy. Podczas wielkiego pożaru w 1858 roku wieża uległa znacznemu zniszczeniu. Odbudowano ją, tworząc zwieńczenie z attyką w kształcie jaskółczych ogonów. Tyle że postawiono je nie po skosie, a prostopadle do gruntu...

Tajemniczy proces ośmiu grabarzy i historia Frankensteina
Na początku XVII wieku w mieście szalała epidemia dżumy. Strach wśród mieszkańców rósł z każdym dniem - szczególnie, że zaraza strawiła już 1/3 populacji miasta i nie sprawiała wrażenia, że na tym poprzestanie. Aby nie pozostać bezczynnym, władze miasta szukały winnych sprowadzenia na Frankenstein tej śmiertelnej choroby.
I winni się znaleźli. W 1606 r. w stan oskarżenia postawiono ośmiu miejscowych grabarzy, którzy pracowali na cmentarzu przy dzisiejszej ul. 1 Maja. Pierwotnie rzucane na nich podejrzenia nie były brane na poważnie, ale przeprowadzona w domu jednego z nich rewizja dostarczyła rzekomo niezbitych dowodów.
W domu grabarza znaleziono pojemniki z tajemniczym proszkiem, który miał powstawać z ludzkich zwłok. Hipoteza zakładała, że grabarze używali proszku do rozsiewania zarazy wśród mieszkańców miasta. Rozsypywali go na progach, smarowali nimi klamki i czekali, aż ludzi dopadnie choroba. Później mieli okradać opustoszałe domy i zarabiać na tym, że chowali zwłoki ich właścicieli.
Grabarze przyznali się do winy, chociaż wiarygodność ich zeznań można by było nazwać "wątpliwą". Uzyskano je w końcu klasyczną dla średniowiecza metodą, czyli... okrutnymi torturami. Kroniki podają, że winni przyznali się przy okazji do: kradzieży kościelnych obrusów i zegarów, nekrofilii, rozcinania brzuchów zmarłych kobiet w ciąży i zjadania serc małych dzieci i paktowania z diabłem. Średniowieczne metody śledcze miały dużą skuteczność. Posądzani o paktowanie z diabłem grabarze pracowali właśnie na cmentarzu przy dzisiejszej ulicy 1 Maja.
Wiarygodność zeznań grabarzy wydaje się wątpliwa, ale wystarczyła wtedy do skazania ich na bolesną śmierć. Zaskoczeniem dla władz miasta musiało być to, że zaraza niewiele sobie z tego procesu zrobiła i kontynuowała śmiertelne żniwo, które zabrało życie ponad połowie mieszkańców Ząbkowic Śląskich.
Czy rzeczywiście Mary Shelley zainspirowała się historią grabarzy z Frankenstein, którzy igrali ze śmiercią? Czy to właśnie oni byli dla autorki inspiracją do napisania głośnej powieści "Frankenstein, czyli współczesny Prometeusz"?
Rozstrzygnięcie już pewnie nie nastąpi, ale ta mroczna historia to przecież kolejny powód, aby lepiej poznać Ząbkowice Śląskie. Miasto zadbało, aby historia Frankensteina nie umknęła uwadze turystów.
