Były już ksiądz pedofil Paweł K., wyszedł na wolność, ale zniknął policji z oczu i do tego nie podjął nakazanej terapii. Dlaczego sąd nie skierował go do "ośrodka dla bestii"?
Paweł K. to już były ksiądz katolicki. Jest jedną z postaci pokazanych w filmie dokumentalnym braci Sekielskich pod tytułem "Tylko nie mów nikomu", który opowiada o zjawisku seksualnego wykorzystywania dzieci przez duchownych Kościoła katolickiego oraz procederze ukrywania tego zjawiska. Prawdopodobnie od 2011 do 2012 roku, czyli do jego zatrzymania z chłopcem w jednym z wrocławskich hoteli, podejrzany na co dzień przebywał w parafii w Smardzowie.
Potem przebywał w oleśnickim więzieniu. Za gwałty i seksualne wykorzystywanie trzech nieletnich chłopców K. został prawomocnie skazany na siedem lat więzienia. Odsiedział cały wyrok i nie trafił później do tzw. ośrodka dla bestii, jednak sąd nakazał mu skierowanie się na "terapię mieszanych zaburzeń osobowości" w Centrum Psychiatrii Środowiskowej w Zabrzu.
Jak ustalił portal Onet, nigdy tam nie trafił. Z kolei świdnicka policja miała sprawować nadzór nad pedofilem, ale dziennikarzowi Onetu wydawała jedynie lakoniczne komunikaty i wiele wskazywało na to, że funkcjonariusze nie mieli pojęcia, co przez miesiące skazany robił na wolności. Dopiero po pytaniach Onetu mundurowi skierowali pismo do sądu o umieszczenie K. w ośrodku w Gostyninie.
Jak podawał w zeszłym roku fakt.pl, pismo wpłynęło najpierw do Sądu Okręgowego w Świdnicy, który przekierował sprawę do wrocławskiego Sądu Okręgowego, gdzie Paweł K. wcześniej usłyszał wyrok. Ten zwrócił się jednak do Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu o rozstrzygnięcie, który sąd powinien zajmować się postępowaniem. Ostatecznie sprawa trafiła do Świdnicy.
"Gazeta Wyborcza" podała swoje ustalenia. Paweł K. zeznał przed sądem, że kilkukrotnie usiłował skontaktować się z Centrum Psychiatrii w Zabrzu, aby poddać się leczeniu prewencyjnemu. Dopiero w lipcu tego roku, czyli niemal dwa lata po wyjściu zza krat, ośrodek wyznaczył mu termin. Zeznania K. miały zostać potwierdzone dowodami. Dlatego sąd stwierdził, że K. nie uchylał się od obowiązku podjęcia terapii. Tym samym oddalił wniosek policji o jego umieszczenie w tzw. ośrodku dla bestii.